Nigdy nie ekscytowałam się przed przeczytaniem żadnej
książki tak jak tym razem. Wynika to z kwestii niezmiernej miłości do serialu
Bones, ale przede wszystkim z dostępności Deja Dead. Myślałam już chwilami, że
dostanie jej w swojej ręce graniczy z cudem, jest trudniejsze niż odbicie złota
wielkiemu smokowi, powrót do przeszłości w celu uratowania życia swojego
przyjaciela i odnalezienie świętego Grala razem wzięte, a jednak się udało! I
to pomimo tego, że jest właściwie nie do kupienia, nie ma jej w żadnej księgarni
stacjonarnej, internetowej, allegro, e-bayu, ani w mojej bibliotece. Znalazł się
za to jeden jedyny egzemplarz w bibliotece miejskiej w krk. Cierpliwie
czekałam trzy tygodnie, aż zostanie oddana i będę mogła dostąpić do zaszczytu
trzymania jej w swych dłoniach… Okazało się, że biblioteka tak naprawdę również nie posiada egzemplarza, a jedynie ksero ale nic tam, tekst to tekst. Już po
przeczytaniu podziękowań wiedziałam, że książka jest dobrze napisana ale… No
właśnie odwieczne ale. Być może nie spodziewałam się, że będzie to dokładny
przekład serialu, nie mniej jednak nie sądziłam że nie ma z nim właściwie nic
wspólnego. To za co kocham Tempi, w powieści nie występuje. Dr Brennan jest
jakaś taka… ludzka?... Nie znajduję innego określenia. Jej zwyczajność jest
uderzająca dla fana jej ekranowego odpowiednika. Wracając natomiast do
technicznej strony, to ufam autorce, że przygotowała się do pisania rozmawiając z
różnymi specjalistami, natomiast stwierdzam, że tłumacz nie odrobił tej ważnej
lekcji….
No cóż zobaczymy, na razie tyle przemyśleń po kilku rozdziałach.
Pozostaje mi tylko żywić nadzieję, że nie jest to zwykły, jak każdy inny tyle, że
dobrze napisany kryminał... Trzymam kciuki! =P
zdjęcie z facebookowego profilu serialu |