środa, 22 maja 2013

Dlaczego nie lubię Katowic....



Post miał być w grudniu, a zeszło z nim, aż do maja, ah ta moja regularność... =P
Przechodząc w końcu do tematu, pół roku temu zdarzyło mi się wybrać do Katowic. Wszystko ładnie, pięknie, bus odjeżdża punktualnie, a co za tym idzie zostanie nam spory zapas czasu, coby trafić w docelowe miejsce. Jak na razie wszystko ok (poza pogodą czy raczej zalegającym śniegiem). Zumi ładnie podpowiedziała najkrótszą trasę, która ograniczała się czy raczej ograniczać się miała do trzech ulic. Tyle, że na miejscu okazało się, że jedna z nich biegnie właściwie przez całe miasto, no taki urok głównych ulic... I wszystko byłoby nadal fajnie gdyby nie to, że w tak dużym mieście nie spotkaliśmy ani jednego autobusu ani nawet choćby jednej, samotnej, zbłąkanej taksówki, a tramwaj był zupełnie niepomocny, gdyż nie dojeżdżał nawet do połowy trasy jaką mieliśmy do pokonania. Wystarczające powody do rosnącej frustracji?? Ależ skąd. Ponoć główna ulica w Katowicach, a przez większość drogi nie było nawet chodnika, a nawet jeśli jakiś się pojawiał to po jednej stronie ulicy i to ciągle po innej, a świateł oczywiście nie ma, za to duży ruch owszem. Wystarczy?? Gdzieżby.... Brodząc po kolana w śniegu przez większość drogi, wdychając coś ciemnego, że niby powietrze spotykaliśmy na swojej drodze co najmniej śmieszne przejścia dla pieszych, które miały dosłownie dwa kroki długości. I na takich uliczkach były pasy, a nawet światła ale już na szerokich drogach przez kilka kilometrów marszu nie spotkaliśmy takowych. I tak oto spóźniona jakieś dwadzieścia minut, pokłócona, ochrzaniona, łamiąc przy tym ze dwa przepisy dotarłam na miejsce raz na zawsze zapisując Katowice na pierwszym miejscu najbardziej znienawidzonych przeze mnie miast.
Ale żeby nie było tak pesymistycznie to trzeba przyznać, że ludzie pytani o drogę byli wielce pomocni i mili, a co dla mnie najdziwniejsze wiedzieli gdzie są jakie ulice =) Więc jeśli ktoś stamtąd to czyta to wybaczcie, szczerze nie cierpię tego miasta ale ludzie są chyba w porządku =)
No i jednak Silesia City Center to chyba najfajniejsza galeria jaką widziałam, a to już coś....




 koszulka: terranova 
jeansy: rynek
buty: hurtownia odzieży


PS. Po przeglądnięciu mojego ostatniego posta stwierdziłam, że dupa jestem, a nie szafiarka skoro nie wspomniałam ani słowem o tym jak Igor był ubrany, a był ubrany na prawdę  świetnie. Dziurawy sweterek sama bym przywdziała ale niezapięty but, którego klamra ciągle gdzieś latała była trochę irytująca i nie dawała mi spokoju ale ogólnie rzecz biorąc nie miałabym nic przeciwko, żeby faceci się ubierali w ten sposób.... =)