czwartek, 16 października 2014

Bałtów c.d.


O czym to ja? A tak! Prehistoryczne oceanarium…. Dostaje się okulary 3D, a dalej jest już tylko trauma na całe życie =P A tak na poważnie, to całkiem fajnie zrobione animacje i całkiem dobry pomysł, ale gdybym zapłaciła za  to osobno to nie byłabym raczej zadowolona ale jako część pakietu to super. Natomiast odnośnie traumy… To tak na poważnie jeśli ktoś jest wrażliwy, a do tego dochodzi mu naprawdę ogromna wyobraźnia, potrafiąca sobie zwizualizować absolutnie wszystko to ze swojej strony nie polecam, osobiście nie czułam się tam zbyt komfortowo. Ale dla normalnych ludzi jak najbardziej ;)
I wreszcie lunapark :) Najprościej zwizualizować można mówiąc, że jest znacznie większy niż obwoźne przybytki tego typu jednak dużo mniejszy niż samodzielne parki na stałe, takie jak np. ten w Chorzowie.  Ogólnie można spędzić tam sporo czasu, szczególnie z dziećmi bo nie ukrywajmy, jakieś 60% atrakcji jest tak typowo typowo dla najmłodszych, dla starych dziadów jak ja są może ze dwie i kilka wiekowo uniwersalnych. Chyba, że się jest mną, to co tam, że dla dzieci! Dopóki nie ma wywieszki mówiącej o ograniczeniu nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić z siebie kretyna =D



No cóż, skakać też trzeba umieć… Dzieci jakoś lepiej sobie radziły ;)



Kolejna atrakcja na której poza nami byli tylko rodzice z dziećmi….
Ale której jednak nie polecam, jeśli płacicie osobno za poszczególne atrakcje. Bo całkiem zabawnie popływać łabądkiem do zapętlonej dziecięcej piosenki, trochę się pozderzać dziobami, tudzież burtą, jednak akumulatory są chyba za stare bo nie dają rady nawet ten krótki czas przeznaczony na pływanie i widziałam że kilka razy trzeba było holować….



Uwielbiane przeze mnie amerykańskie szkolne autobusy, dowożące do atrakcji trochę dalej położonych, np. do zwierzyńca.



Przyjacielska ważka, która chyba chciała sobie przywłaszczyć moją torebkę, bo za żadne skarby nie dawała się wygonić przez bite 15minut. I choć zdjęcia niestety nie mam to polecam w tym miejscu lody włoskie. Cena całkiem standardowa ale za to są naprawdę ogomne. Zamówiłam małego i niebardzo mogłam sobie z nim poradzić. A co najważniejsze smakują jak domowe lody z prawdziwej śmietany a nie takie plastiki chemiczne ze sklepu.




Moja ulubiona atrakcja ;) To właśnie ona skłoniła mnie do zakupu pakietu z lunaparkiem. Średnio sobie radziłam, a byk zostawił mi paskudne otarcia na stopie ale nadal pozostaje on na liście moich ulubionych zabaw =D



I kolejna trampolina, przy której jednak jeśli chcecie korzystać z dzieckiem musicie zwrócić uwagę na to ile waży i jeśli nie mieści się w wyznaczonym limicie (20-70kg) lepiej nie podchodzić, żeby uniknąć płaczu.



Są jeszcze np. karuzela łańcuchowa, statek piracki i armatki na gąbkowe kulki, które z całego serca polecam, fajna rzecz żeby się wyżyć, albo rozładować atmosferę po kłótni =)



Drewniany plac zabaw z cudną anteną satelitarną =P


I niestety bardzo mała tyrolka



A w namiocie, w którym są automaty i bzium bziumy (cyber game), niestety płatne dodatkowo, są obrazy z postaciami z kreskówek, np. Roszpunką



Ot i cała wycieczka po Jura Parku.
A po śniadaniu na trawie ;) przyszedł czas na zwiedzenie okolicy. Udając się za strzałką wskazującą domek do gór nogami idziemy do owego ok. 5minut. Po drodze jest również znak mówiący szumnie o grocie w lesie, która okazuje się niewielką, zaśmieconą jaskinią....


Domku tym bardziej nie polecam bo jest tyci malusi, a cena zawyżona. Natomiast ci sami właściciele mają na podwórku moje randkowe marzenie! (chyba się za dużo naoglądałam amerykańskich filmów...) Czyli co, czyli co?!? Mini-golf!! =D
W przyzwoitej cenie, mało profesjonalny ale grywalny tor z kilkunastoma dołkami. I o ile na początku szło mi świetnie, to im dalej i im bardziej się starałam tym gorzej mi szło. Natomiast jest to na tyle szybka rozrywka, że polecam wypożyczenie tylko jednego kija dla dwóch osób na godzinę bo to w zupełności wystarcza, żeby bez pośpiechu zdążyć we dwoje (w sensie każdy osobno) zaliczyć wszystkie dołki.



Podsumowując Bałtów, to naprawdę polecam. I to niezależnie od wieku. Z dziećmi jedźcie koniecznie, jeśli nie macie jeszcze dzieci jedźcie tym bardziej! Dinozaury są zawsze na tak ;)


wtorek, 23 września 2014

kto powiedział, że jestem za stara na dinozaury?!?!




Biorąc pod uwagę jak zmieniła się pogoda i to, że trzeba wracać na studia będzie wpis o wakacjach. Choć wakacje to chyba za duże słowo jak na określenie jednodniowego wyjazdu ;) Ale co zrobić, zaglądnęłam do portfela, a on mówi, że żadnych wakacji nie będzie. Po dłuższej rozmowie doszliśmy jednak do kompromisu, jedziemy gdzieś blisko i w ten sam dzień wracamy. I zrządzeniem losu kilka godzin później trafiłam na artykuł z ciekawymi miejscami w Polsce gdzie można się wybrać z dziećmi =P I drogą eliminacji, odrzucając odległe i drogie miejsca, zwycięzcą przetargu został Bałtowski Park Dinozaurów.


 


Jak już uda się wam wyjechać z Ostrowca, dojazd jest całkiem prosty i dobrze oznaczony. Niestety parking już godzinę po otwarciu jest zapełniony, na szczęście z pomocą przychodzi Pani z pobliskiego domu, która udostępnia swoje podwórko, nie zdzierając z ludzia ;) Kupując bilet (w naszym wypadku pakiet: dinozaury+oceanarium+park za 38zł) dostajemy kolorową opaskę na rękę, która jest naszą przepustką. Zaczęliśmy od dinozaurów, których jest całkiem spora ilość. Jeśli obawiacie się, że wasze dziecko nie da rady tyle chodzić, przy wejściu można wypożyczyć dino wózek.



Oczywiście jest też bar, gofry, lody i inne takie straganowe bajery

 

W przeciwieństwie do wielu podobnych miejsc, tutaj nie ma obawy, że czegoś nie zobaczymy, ponieważ trasa jest dobrze oznaczona.


I podążamy śladami wielkich (i troszkę mniejszych) gadów ;)



…. poprzez poszczególne ery….


Z wszystkimi udogodnieniami. Jest coś do poczytania (o stworzonkach, roślinkach itd), dobrze rozmieszczone kosze, ławeczki dla zmęczonych wędrowców


i oczywiście edukacyjne zabawy dla najmłodszych (i tych trochę starszych też, a co tam).



Są i ludzie, którzy chyba mieli jakąś impreze, ognisko, tańce i te sprawy….



I w końcu kilka dinozaurów, ale nie za dużo, żeby nie psuć Wam zabawy.


Niestety zrobienie zdjęcia z moim ulubionym dinozaurem było nie lada wyzwaniem, a słońce wcale w tym nie pomagało.

Były też dinozaury z funkcją noszenia torebki:




Maluśkie noworodki




I źli ludzie atakujący biedne zwierzątka (czyli Francis bawi się w GreenPeace)






Różne cuda można znaleźć pod ziemią ;)



I nie wszystkie są takie miłe…





O i taka sytuacja!... Ciąg dalszy, czyli lunapark i okolice jeszcze w tym tygodniu :*


PS. Przypominam, że w razie potrzeby możecie powiększyć zdjęcie, klikając na nie :)