piątek, 6 marca 2015

Karton, makulatura i próba recyclingu


"Mały, osierocony chłopiec, wychowany przez pudełkowych trolów, próbuje uratować przyjaciół od nikczemnego niszczyciela szkodników." To tyle jeśli chodzi o filmwebowy opis. Opis jakich wiele, nic ciekawego, ale sam tytuł robi bajce ogromną krzywdę. Pudłaki, no cóż może być ciekawego w historii, która tak się nazywa?... Ale kiedy spojrzymy, że są to pudełkowe trolle opowieść staje się już na wstępie bardziej fascynująca. O fabule rozpisywać się nie będę, bo w ogólnej konstrukcji nie jest jakaś nadzwyczajna (ale spojlery i tak będą ;)). Wiadomo, że są ci dobrzy, którzy uważani są za złych, przez innych dobrych, którzy jednak się zagubili i ci źli, którzy chcą wykorzystać naiwność tych drugich dobrych, wmawiając im, że ci pierwsi dobrzy są źli i trzeba się ich pozbyć. Potem większość rozumie swój błąd, intryga wychodzi na jaw i wszyscy żyją długo i szczęśliwie, poza złym brzydalem.

z facebookowego fanpage The Boxtrolls



O samej animacji pisać nie będę bo się na tym kompletnie nie znam ale doceniam żmudną pracę, bo z pewnością wymagała nie tylko precyzji ale przede wszystkim cierpliwości i ogromu czasu. Chociaż o oryginalność wyglądu głównego bohatera mogli się bardziej postarać, bo odkąd pojawiło się "How to train your dragon" to nastała moda na chudego rozczochranego bruneta jako bohatera kreskówki. (swoją drogą zdanie miało brzmieć "odkąd HTTYD dostało oscara" ale coś mnie natchnęło, żeby to sprawdzić i byłam tak zdziwiona, że przez kilka minut się na to patrzyłam. A to utwierdza mnie po raz setny w przekonaniu, że oskary, to od bardzo dawna tylko jakiś mało śmieszny żart...) I tak, aż trzech głównych bohaterów wśród tegorocznych nominowanych, wyglądało dokładnie tak jak Czkawka z "Jak wytresować smoka". Przy czym jeden przypadek jest uzasadniony bo to on sam =P Spotkałam się także z opiniami, że Pudłaki są kopią Minionków, ale osobiście uważam, że mają tylko takie same pośladki ;)

No i o samej bajce tyle, ale zanim Disneyowskie księżniczki wmówiły nam, że w produkcji dla najmłodszych chodzi o to, żeby były śliczne i różowe, bajki miały przede wszystkim zawierać jakieś przesłanie i czegoś uczyć. I to jest największą zaletą "The Boxtrolls". Bo poza uświadomieniem, jakże radosną sceną końcową, że trzeba słuchać co mają do powiedzenia ci, których kochamy, wyrabiać sobie zdanie o innych dopiero kiedy ich poznamy i standardowym bądźmy dobrzy dla ludzi, a niektórzy mogą kłamać bo świat nie jest idealny, to jest też przesłanie trochę bardziej ukryte i chyba znacznie ważniejsze.

Tu pojawi się wspomniany wcześniej przeze mnie spoiler!

A mianowicie o coś czego by tu nie było gdyby Pudłaki, Pudłakami nie były, a tylko zwykłymi trollami lub np. trollami w torebkach foliowych. Jest w animacji złowieszcza scena, w której wszyscy kartonowi bohaterowie mają zostać unicestwieni zgniatarką, a rozczochrany Eggs błaga ich, żeby uciekały, wyszły z pudełek bo inaczej zginą. Nie chcę się zastanawiać, co czuje maluch kiedy widzi ten przepełniony rozpaczą obraz i przez jakiś czas myśli, że zło zwyciężyło. No hej!, w końcu jest jeszcze mały i może nie wiedzieć, że w animowanym, dziecięcym świecie historia musi się zakończyć dobrze.... I kiedy wydaję się, że tym razem może być inaczej niż zwykle, pojawiają się nagie trolle i ratują sytuację, a na retrospekcji widzimy jak przez dziurę w pudle udało im się uciec. A morał z tego jest taki, że i my musimy czasem wyjść ze swoich własnych pudeł. Może nie zawsze jest, aż tak dramatycznie, że ma to na celu ratowanie życie ale jednak musimy. To nie tak, że możemy. Serio, musimy. Nie mówię, że na zawsze, że całkowicie. Ale są takie momenty, że trzeba wychylić głowę, ze swojej bezpiecznej kryjówki. Z pudła, które sami sobie stworzyliśmy, ze swoich leków, uprzedzeń, złych doświadczeń. Ja na przykład strasznie nie lubię poznawać nowych ludzi, ale wiem, że pomijając to, że może nam się jakaś znajomość w życiu przydać, to czasem wśród bandy ludzi niewartych nawet chwili naszej uwagi, poznajemy wspaniałe osoby. Być może nie są to przyjaźnie na całe życie, być może kiedyś to będzie znajomość tylko na zasadzie facebookowych życzeń świątecznourodzinowych, ale w danym momencie są to mega ważni ludzie w Twoim życiu, którzy jeśli im na to pozwolisz, pomogą Ci znaleźć małą szczelinę w pudle, żeby przez nią od czasu do czasu wyglądać i przy odrobinie szczęścia nie rozerwą kartonu ;) I bynajmniej nie chodzi mi o to, żeby zrzucić karton permanentnie i biegać nago (w sensie emocjonalnym), krzycząc "TU JESTEM, róbcie co chcecie!" Bo czasem trzeba wrócić do kartonu, żeby nie zwariować. Tylko niech nasze pudełko nie przeszkadza nam w życiu, prawdziwym życiu, a nie tylko egzystencji. Więc zróbcie w tym tygodniu coś, czego dotąd nie robiliście, a czego się boicie lub wydaję się wam, że nie dacie rady. Niech to będzie nawet zwykłe uśmiechnięcie się do kogoś w autobusie albo powiedzenie czegoś miłego obcej osobie albo spróbowanie nowej potrawy, cokolwiek. Kto wie, co wyniknie z uchylenia wieka....



Rozpisałam się, a kompletnie nie wiem czy dokładnie przekazałam to co chciałam... Więc, jeśli ktoś mnie nie do końca zrozumiał, to zachęcam do obejrzenia filmu, może wtedy się rozjaśni, ewentualnie do pisania komentarzy bądź wiadomości, jestem otwarta na dyskusję.... pod warunkiem, że klawiatura się zmieści do pudła ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz